
Kolorowy rok.
„Wszyscy mamy już dość patrzenia na rzeczy takimi, jakimi są” śpiewa na ostatniej płycie Nick Cave. On ma powód do odwrócenia się plecami do rzeczywistości. Z mojej perspektywy dzisiejszy świat bywa trudny do zaakceptowania i równie daleki od zrozumienia. Coś z nim jest nie tak – cytując słowa noblistki. Pomimo tego w obrębie muzyki był to bardzo kolorowy rok i dlatego tam najchętniej szukam schronienia. Przy większym uporze mógłbym zamknąć zestawienie za pomocą płyt tylko z jazzem albo z autorskimi albumami nagranymi jedynie przez Panie. Korciło mnie, nie powiem, ale przyszedł Burial i poprzewracał wszystko. Jak żyć?
30. Floating Points – Crush | Ninja Tune
Recenzja autorska
29. Nkisi – 7 Directions | UIQ
Recenzja autorska
28. Sudan Archives – Athena | Stones Throw
Recenzja autorska
27. Fire! Orchestra – Arrival | Rune Grammofon
Recenzja autorska
26. Black Midi – Schlagenheim | Rough Trade
Młode szarpidruty, które nasłuchały się w internetach wiele bardzo dobrej muzyki. Tak pewnie bym pisał, gdybym był starszy o jakieś 20 lat. Tymczasem z zachwytem przychodzi mi patrzeć na młodych muzyków, którzy wzięli się za muzykę gitarową, przez wielu skazywaną już na niebyt, i nagrali nie tylko pomysłową, ale również błyskotliwą płytę z fantastycznymi rozwiązaniami w zakresie perkusji. W tle słychać mocny wpływ Can i Talking Heads.
25. Sleaford Mods – Eton alive | Extreme Eating
Recenzja autorska
24. Slowthai – Nothing great about Britain | Method
Recenzja autorska
23. Maurice Louca – Elephantine | Sub Rosa / Northern Spy
Recenzja Łukasza Komły
22. Abul Mogard – Kimberlin | Ecstatic
Recenzja Macieja Kaczmarskiego
21. Matana Roberts – Coin coin chapter four Memphis | Constellation
Część czwarta opowieści o podziałach rasowych, społecznych, a także historia rodzinna wpisująca się w historię Ameryki. Wszystko opowiedziane z silnym autorskim pierwiastkiem i w towarzystwie muzyki atonalnej, kolekcjonującej poszarpane fragmenty z przeróżnych stylistyk. Album pod całkowitą kontrolą liderki Matany Roberts. Potrafi zdzielić energią i zarazić społecznym gniewem. Wyśmienite.
20. Sarathy Korwar – More arriving | The Leaf Label
Recenzja autorska
19. Siavash Amini – Serus | Room 40
Recenzja autorska
18. Billy Woods And Kenny Segal – Hiding places | Backwoodz Studioz
Recenzja autorska
17. Hildur Guðnadóttir – Chernobyl | Deutsche Grammophon
Recenzja autorska
16. These New Puritans – Inside the rose | Infectious Music
Recenzja Macieja Kaczmarskiego
15. Jenny Hval – The practice of love | Sacred Bones Records
Recenzja autorska
14. Kevin Morby – Oh my God | Dead Oceans
Znakomita płyta, ale z zastrzeżeniem, że mówimy tu o całości, pełnym albumie. Jak już zacznie się słuchać to trzeba wytrzymać do końca. Czysta przyjemność ponieważ wokół rozchodzą się gospelowe chóry, urokliwa psychodelia czy okazałe aranżacje. Jednak w tym wszystkim autor waży słowa, opowiada historie, daje pyszne cytaty: „Time’s a funny motherfucker”. Porównania z Bobem Dylanem będą oczywiste i niekrzywdzące dla żadnej ze stron. Zaspokaja potrzebę prostoty.
13. Vanishing Twin – The age of immunology | Fire
Recenzja autorska
12. Nick Cave and the Bad Seeds – Ghosteen | Ghosteen Ltd.
Recenzja autorska
11. Thom Yorke – Anima | XL Recordings
Recenzja Macieja Kaczmarskiego
10. Alessandro Cortini – VOLUME MASSIMO | Mute
Recenzja autorska
9. Jaimie Branch – Fly or die II: bird dogs of paradise | International Anthem
Recenzja Łukasza Komły
8. Clipping. – There existed an addiction to blood | Sub Pop
Recenzja autorska
7. Solange – When I get home | Columbia
Recenzja autorska
6. Christian Scott aTunde Adjuah – Ancestral recall | Ropeadope
Recenzja autorska
5. The Comet Is Coming – Trust in the lifeforce of the deep mystery | Impulse
Recenzja autorska
4. Little Simz – Grey area | Age 101
Recenzja autorska
3. Burial – Tunes 2011-2019 | Hyperdub
To jak to jest z tą muzyką, że przychodzi facet, wydaje utwory, które nagrał i opublikował w ostatnich dziesięciu latach, zbiera je do kupy, ustawia po swojemu i uzyskuje efekt powalający, lepszy niż większość tego co ukazało się w 2019 roku? Nie rozumiem.
Recenzja autorska
2. Tyler, The Creator – IGOR | Columbia
Najczęściej słuchana przeze mnie płyta w tym roku. Tyler, The Creator przekracza po raz kolejny podziały gatunkowe i podporządkowuje je swojej wizji hip-hopu, ale nie tylko. To człowiek obdarzony niezwykle barwnym talentem, którym szafuje bez umiaru. I choć zdaje się przekonywać, że to sprawka luzu i nonszalancji, ale nie da się ukryć, że za tym wszystkim stoi praca nad najdrobniejszymi detalami każdej kompozycji.
Recenzja autorska
1. FKA Twigs – Magdalene | Young Turks
Nieprzypadkowy wybór. Właściwie nie miałem wyboru, gdyż poddałem się tej płycie od pierwszego przesłuchania. Gdyby Disney nie rozmienił na drobne mitu „Gwiezdnych Wojen” napisałbym, że „Magdalene” powoduje zakłócenia w Mocy. A tak, może nawet lepiej, przychodzi dorosnąć i stanąć twarzą w twarz z niezwykle wrażliwą płytą będącą pełnym, doskonale dopracowanym, umiejętnie wyprodukowanym, obdarzonym niezwykłymi emocjami dziełem.
Recenzja autorska

a album Hani Rani- Esja ?
Gdyby Hania Rani miała się pojawić w zestawieniu, zrobiłaby to w części dotyczącej Polski. A tak między nami, album „Esja” nie jest dla wszystkich. Na przykład dla mnie nie.
Moja 20 alfabetycznie:
Abul Mogard – Kimberlin
Acid Arab – Jdid
Alessandro Cortini – Volume Massimo
Ben Vida – Reducing The Tempo To Zero
Donato Dozzy – 12H
Driftmachine – Driftmachine Plays Marien Van Oers
Ecker & Meulyzer – Carbon
Fennesz – Agora
Grischa Lichtenberger – re phgrp (reworking »Consequences« by Philipp Gropper’s PHILM)
Jacek Sienkiewicz – IMOW
Jenny Hval – The Practice of Love
Karamika – 2.0
Kreidler – Flood
Land Of Light – The World Lies Breathing
MSYLMA – Dhil-un taht shajarat al-Zaqum
Nick Cave & The Bad Seeds – Ghosteen
Olga Wojciechowska – Infinite Distances
Swans – Leaving Meaning
Wojciech Rusin – The Funnel
Zu – Terminalia Amazonia
Niezłe zestawienie, Donato Dozzy i MSYLMA absolutny, niedoceniany tutaj sztos. Polskie akcenty świetne, Zu niespodziewanie znakomity. Ja bym jeszcze dorzucił Jima O’Rourke z jego 4-godzinnym dziełem (tak do Ben Vidy). Pozdrawiam